Pewnego dnia budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że twój partner stał się bardziej jak wygodny sąsiad, z którym dzielisz przestrzeń życiową.
Prowadzicie uprzejme rozmowy na temat rachunków za media, ale wasze serca nie biją już zgodnie, donosi .
Ten stan jest podstępny, ponieważ nie towarzyszą mu głośne skandale ani oszustwa. Związki po cichu wydychają powietrze jak balon, z którego stopniowo ulatnia się hel.
Zdjęcie: Pixabay
Psychologowie nazywają to zjawisko „syndromem wypalenia emocjonalnego u pary”. Występuje ono, gdy rutyna i codzienność całkowicie wypierają romans, wspólne plany i frywolny flirt.
Pary przechodzą w tryb autonomiczny, w którym każda istnieje w swojej własnej próżni. Oglądają razem telenowele, ale już o nich nie dyskutują; wychowują razem dzieci, ale przestają być kochankami.
Jeden z terapeutów opisał ten proces jako „śmierć przez tysiąc cięć”. Każdy niewypowiedziany komplement, każda odwołana randka i każdy wieczór spędzony na rozmowach telefonicznych to maleńka rana.
Seks staje się rzadkim rytuałem, bardziej przypominającym spłacanie rachunków niż namiętne połączenie. Fizyczna intymność istnieje zgodnie z harmonogramem lub obowiązkiem, całkowicie pozbawiona spontaniczności.
Niebezpieczeństwo tego współistnienia polega na jego pozornej stabilności. Z zewnątrz wszystko wygląda korzystnie, więc kryzys może trwać latami, aż stanie się nieodwracalny.
Ludzie pozostają razem z powodu przyzwyczajenia, strachu przed samotnością lub wspólnych kredytów. Pochowali swoje uczucia tak dawno temu, że nie pamiętają już, gdzie jest grób.
Tylko świadomy wysiłek z obu stron, chęć wstrząśnięcia i przełamania rutyny może uratować sytuację. Konieczne jest ponowne nauczenie się zaskakiwania siebie nawzajem, tak jak na początku.
Spróbujcie dziś wieczorem odłożyć telefony i po prostu porozmawiać o niczym. Przypomnijcie sobie, o czym marzyliście, gdy spotkaliście się po raz pierwszy, jakie szalone plany snuliście.Eksperci radzą, aby raz w tygodniu wprowadzać „randki”, na których nie wolno rozmawiać o domu i dzieciach. Powinien to być czas poświęcony wyłącznie wam jako zakochanej parze.
Czasami warto zadać sobie szczere pytanie: „Co zostałoby między nami, gdybyśmy usunęli nasze wspólne gospodarstwo domowe i zobowiązania?”. Odpowiedź może nie być przyjemna, ale będzie punktem wyjścia do zmian.
Ożywienie związku wymaga więcej odwagi niż jego zakończenie. Jest to trudna podróż z powrotem do siebie i do siebie nawzajem, na którą nie każdy się odważy.
Zacznij od małych rzeczy – zwykłej wiadomości tekstowej, by powiedzieć, że za sobą tęsknicie lub niespodziewanego prezentu bez powodu. Te małe sygnały mogą obudzić uśpioną więź.
Życie „jak sąsiedzi” jest wygodne i bezpieczne, ale nieznośnie samotne dla dwojga. Prędzej czy później jedno z was zapragnie prawdziwego ciepła i znajdzie je na boku lub w samotności.
Nie pozwól, aby wasza wspólna historia zamieniła się w zbiór instrukcji, jak obsługiwać wspólny dom. Byliście dla siebie kimś więcej i jest szansa, że można to jeszcze odzyskać.
Czytaj także
- Dlaczego jest odległy: co kryje się za milczeniem mężczyzn?
- Dlaczego miłość własna nie jest egoizmem, ale podstawą szczęśliwego związku: ukryty mechanizm przyciągania

